niedziela, 28 października 2012

Rodział I - Każde zakończenie stanowi początek czegoś nowego.

***
Hermiona siedziała na łóżku, przeglądając raz jeszcze szkolne podręczniki. Oczywiście wszystkie znała już prawie na pamięć. Był wieczór, 31 sierpnia. Jutro wracała do Hogwartu, aby rozpocząć swój siódmy i ostatni rok nauki. Wiedziała, że będzie o wiele trudniejszy od pozostałych. Teraz, gdy Voldemort, potężny i okrutny czarnoksiężnik przejął władzę nad Ministerstwem Magii, w całej Wielkiej Brytanii zaczęły dziać się przerażające, mrożące krew w żyłach rzeczy. Tajemnicze zniknięcia były na porządku dziennym, ciągle donoszono o nowych morderstwach na mugolach. Bała się. Nie o siebie, a o swoich rodziców, którzy do świata czarodziejów nie należeli. Musiała ich ochronić. Za wszelką cenę. Pewnej sierpniowej nocy zakradła się do ich pokoju. Ostatni raz popatrzyła na wspólne, oprawione w czerwoną ramkę zdjęcie. Widać było na nim dziesięcioletnią, roześmianą dziewczynkę, trzymającą kurczowo rękę drobnej kobiety. Za nimi stał wysoki, szczupły mężczyzna w okularach, uśmiechający się życzliwie do obiektywu. Fotografię zrobiono w Paryżu, kiedy razem z mamą i tatą wybrała się tam na wakacje. Wtedy wszystko było takie proste. Nie miała pojęcia o czekającym ją przeznaczeniu. Nie zdawała sobie sprawy, że za kilka tygodni jej życie wywróci się do góry nogami i już nigdy nie będzie takie jak dawniej. Łzy popłynęły jej po policzkach. Spojrzała na rodziców pogrążonych w głębokim śnie. Nie mieli pojęcia, że za chwilę ich ukochana córka, prawdopodobnie na zawsze zniknie z ich życia. Dziewczyna drżącą dłonią wyciągnęła różdżkę.
- Obliviate - szepnęła. Po chwili dostrzegła jak jej postać znika ze zdjęcia. Cichutko zaszlochała i ostatni raz przytuliła się do matki. Kobieta wymamrotała coś niezrozumiale i przewróciła się na drugi bok. Mocno pocałowała ojca w czoło i szybkim krokiem, nie odwracając się za siebie wyszła z domu.
Teleportowała się do Nory. Jej rzeczy, które wysłała tu wcześniej zniknęły. Pewnie któryś z członków rodziny przyniósł je do domu. Osunęła się na kolana. Schowała twarz w dłoniach i wybuchnęła histerycznym płaczem. Czuła ból. Silny nieustępliwy ból, jakby coś rozdzierało ją od środka. Nie dostrzegła, że zaczął padać deszcz. Położyła się na błotnistej ziemi i podkurczyła nogi. Zdawało jej się, że leży tak całą wieczność. Zrobiło się zimno. Zaczęła dygotać na całym ciele. Mokre ubranie lepiło jej się do ciała.
Nagle, tuż obok niej, znikąd pojawiło się oślepiające światło. Wokoło usłyszała wiele podniesionych głosów. Zamknęła oczy. Poczuła oplatające ją ciepłe ramiona. Ktoś wniósł ją do środka i położył na kanapie. Niepewnie rozejrzała się po pomieszczeniu. Znajdowała się w salonie Weasley'ów. Obok dziewczyny siedzieli Harry i Ron, wpatrując się w nią uważnie. Chwilę zjawiła się pani Weasley niosąc w dłoniach kubek z parującą herbatą. Bez słowa wcisnęła jej go w dłonie. Po kilku łykach Hermiona poczuła, że wracają jej siły.
- Jak się czujesz? - rudzielec złapał ją za rękę.
- Teraz lepiej. - uśmiechnęła się blado i pokrótce opowiedziała im co się stało.
- Nie martw się. Już niedługo wygramy tę wojnę, a ty będziesz mogła cofnąć zaklęcie. - pocieszył ją Harry. Wtuliła się w niego ufnie. Chłopak poklepał ją po plecach i wyszeptał kilka kojących słów. Bo ktoś kiedyś mądrze powiedział : "Przy­jaciele są jak ciche anioły, które pod­noszą nas, gdy nasze skrzydła zapom­niały jak latać."
*** 
Dni mijały w zastraszającym tempie. Pani Weasley skutecznie uniemożliwiała Hermionie snucie czarnych rozmyślań, zadając jej coraz to nowe prace domowe. Zbliżały się siedemnaste urodziny Harry'ego. Na tę okazję rodzina planowała urządzenie chłopcu małego przyjęcia.
- Naprawdę nie chcę sprawiać kłopotu. - powtarzał w kółko solenizant.
- Kochaneczku, to żaden problem. Mówiłam ci to z jakieś tysiąc razy. - Molly objęła go ciepło, a następnie udała się do kuchni, aby wreszcie zabrać się za upieczenie tortu.
Wszyscy, oczywiście prócz Harry'ego, mieli pełne ręce roboty. Ginny i Hermiona pomagały kobiecie w przygotowywaniu różnych smakołyków. Za domem, Fred i George rozstawiali stoły, świetnie się przy tym bawiąc, a Artur z Ronem odgnamiali ogród:
- Uważaj, po lewej! - krzyknął do syna pan Weasley, na widok zbliżającej się, drobnej postaci. Młodszy z rudzielców popatrzył we wskazanym kierunku i mocno zamachnął nogą. Po chwili zwierzątko z zastraszającą prędkością poszybowało wysoko w powietrze.
- Nieźle - mężczyzna pochwalił nastolatka. - Ale tego nie pobijesz! - podbiegł do stojącego najbliżej stworzenia, złapał je za plecy i cisnął daleko przed siebie. Chłopak gwizdnął.
- Wow, tato. Nowy rekord! - Artur skłonił się teatralnie, po czym jednym zamachem wyrzucił pięć następnych gnomów.
Po kilku godzinach ciężkiej pracy wszystko zostało ukończone. Rodzina poszła na górę aby się przebrać. Hermiona ubrała śliczną, blado fioletową sukienkę za kolano, idealnie podkreślającą jej smukłą talię, a niesforne włosy ujarzmiła ciasnym kokiem. Na nogi założyła czarne pantofelki na niewielkim obcasie.
- Jejku, Miona. Ślicznie wyglądasz. - powiedziała Ginny, gdy przyjaciółka wynurzyła się z łazienki.
- Dzięki - wyszczerzyła zęby. - Ty też.
Punktualnie o dziewiętnastej z cichym pyknięciem zaczęli się aportować różni członkowie zakonu. Wśród nich dziewczyna rozpoznała Tonks, Lupina, Billa, Hagrida, profesor McGonagall i wiele innych już mniej znanych jej osób. Na końcu pojawił się nawet sam Dumbledore, trzymający w dłoniach okazały pakunek.
- Wszystkiego najlepszego Harry - wręczył chłopcu prezent, który okazał się bardzo ciężki.
- Uff... dziękuję - stęknął. Dyrektor zachichotał. Machnął różdżką, a paczka zniknęła z rąk nastolatka. Widząc jego zdziwioną minę, szybko wyjaśnił - Będzie czekać w środku. Mniej się namęczysz. - Harry podziękował mu po raz drugi i poszedł przywitać innych gości.
Przyjęcie upływało w miłej atmosferze. Pani Weasley podała ulubiony deser Harry'ego - szarlotkę z robionymi własnoręcznie, truskawkowymi lodami.
- Przepyszne Molly. -odezwała się Minerwa.
 Bliźniacy opowiadali z przejęciem o dochodach przynoszonych przez sklep, Lupin rozmawiał z Billem na temat pracy w Gringocie, a Dumbledore uciął sobie pogawędkę z Arturem.
- Teraz czas na to... - pani Weasley urwała, ze zdziwieniem wpatrując się za jakiś punkt w oddali. Z ciemności wyłonił się Snape, trzymający ramię doskonale im znanego, białego jak kreda blondyna.
- Muszę zamienić słowo z Albusem. - warknął bez zbędnych ceregieli. Widać było, że jest czymś dogłębnie poruszony. Dyrektor wstał i skierował się w stronę domu. Mistrz eliksirów wypuścił Malfoy'a z uścisku i udał się za starcem. Draco padł na ziemię. Zaczął dygotać. Pan Weasley podniósł go i posadził na krześle.
- Co się stało? - spytał łagodnie. Chłopak tylko pokręcił głową. 
Harry, Ron i Hermiona wpatrywali się w tą scenę z szeroko otwartymi oczami. Żadne z nich nie śmiało wypowiedzieć słowa. Po chwili mężczyźni wrócili do ogrodu.
- Przepraszam za zamieszanie. Uznaliśmy z Severusem, że pan Malfoy zostanie tutaj, aż do zakończenia wakacji. Myślę, że w odpowiednim czasie, kiedy będzie na to gotowy - spojrzał z troską na chłopca - zdradzi wam powód swojej niespodziewanej wizyty. Teraz niestety muszę was opuścić. Życzę udanego przyjęcia. - wyjaśnił z ledwo wyczuwalnym napięciem. Skłonił lekko głowę przed panią domu, machnął peleryną i wyszedł za Snape'm. Po chwili, gdy znalazł się poza barierami ochronnymi teleportował się z cichym pyknięciem. Zapanowała cisza. Pierwsza przerwała ją pani Weasley.
- To może... może wniosę tort. - odwróciła się na pięcie i zniknęła we wnętrzu budynku. Po chwili wróciła, trzymając w drżących dłoniach duże, czekoladowe ciasto. Wszyscy odśpiewali "Sto lat..." i choć bardzo się starali, nie udało im się przywrócić radosnej atmosfery. Hermiona popatrzyła na siedzącego nieopodal Malfoy'a, tępo wpatrującego się w przestrzeń.
- Może coś zjesz? - starała się przybrać przyjazny ton głosu. Mimo, że był jej wrogiem, domyślała się, że niedawno przydarzyła mu się jakaś okropna tragedia. Inaczej Snape nie wpadłby tu jak burza i nie zrujnował zabawy. Draco skierował na nią swoje szare, wyprane z emocji spojrzenie.
- Nie. - odparł cicho. - Daj mi spokój.
Popatrzyła na niego po raz ostatni i odeszła, nie odzywając się ani słowem.
***
- Jak myślicie co się stało? - zapytał Fred. Po zjedzeniu tortu, goście powoli zaczęli teleportować się do domów. W końcu zostali już tylko domownicy... i Malfoy, któremu pani Weasley właśnie ścieliła posłanie na kanapie. Harry, Hermiona, Ginny, Ron i bliźniacy siedzieli w sypialni dziewcząt zastanawiając się nad powodem nagłego  pojawienia się blondyna.
- Może Sami-Wiecie-Kto zlecił mu jakieś poważne zadanie, a on nie może mu podołać? - podsunęło najmłodsze z dzieci Weasley'ów. 
- Albo coś strzeliło mu do tego jego blond łba i nagle zmienił front. - dodał George. 
- Dajcie mu spokój! - zirytowała się Hermiona. - Jeżeli będzie chciał powiedzieć to nam powie. 
- Powiedzieć? Już prędzej dementor zatańczy sambę! Oszalałaś? Przecież to Malfoy! On nam nigdy nie powie! Zresztą, co nas mają obchodzić jego problemy? - krzyknął Ron. 
Hermiona już miała rzucić jakiś zjadliwy komentatz, kiedy  drzwi otworzyły się i stanęła w nich przepasana szlafrokiem pani Weasley. 
- Co to za hałasy? Do łóżek, migiem! - machnęła ręką na chłopców, a ci z niechęcią skierowali się ku wyjściu.


18 komentarzy:

  1. Jako pierwsza skomentuję rozdział (do tego pierwszy koment na blogu)
    Ładnie piszesz, od razu widać, że masz talent.
    Historia zaczyna się spokojnie. Zmodyfikowanie pamięci rodziców, wakacje w Norze, urodziny Harry'ego. Nic niezwykłego.
    Kiedy przeczytałam o zjawieniu się Snape'a byłam zaintrygowana. Kiedy Dumbledore powiedział, że Malfoy ma zostać w Norze doznałam lekkiego szoku. Pomysłowe i to bardzo. Oczywiście Draco nie jest miły (przynajmniej nie jest wredny, a to i tak dużo jak na niego). Nikt nie cieszy się z przybycia Ślizgona co było do przewidzenia. W końcu to Malfoy.
    Podsumowując: blog zapowiada się fajnie. Zainteresowała mnie twoja historia. Dodaję twojego bloga do linków.
    Pozdrawiam

    http://hermionadraco.blogspot.com/

    P.S. Dziękuję za miłe komentarze na moim blogu :)

    A i jeszcze jedno. Radzę wyłączyć weryfikację obrazkową. W ustawianiach wchodzisz w Posty i komentarze/włącz weryfikację obrazkową: nie.

    Pisz dalej. Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmiernie mi miło, że ci się podoba i dziękuję za ciepłe słowa i pierwszy komentarz :D

      Usuń
  2. Huehuehue :D Wiem, że wiesz, że ja wiem, że ty wiesz... itd. itp. ... kim jestem (;
    Zaczynając od początku: bardzo ciekawy rozdział, fajny pomysł na zaklęcie zapomnienia rzucone na rodziców Miony ^^ Cudnie opisałaś jej pobyt w Norze. Może trochę za mało opisów dałaś, ale poza tym wszystko jest wyśmienicie :3
    Ach, musiałaś owiać tajemnicą przybycie Malfoy'a ;D Czekam na więcej Draco i oczywiście Granger xD
    Pzdr ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam musiałam :) Dzięki za miły koment xD OPISY, WIĘ WIĘ. Mój odwieczny problem. Ale zwalczę to zobaczysz :D

      Usuń
  3. Witam serdecznie! :)
    Bardzo spodobało mi się Twoje opowiadanie i czekam na dalsze rozdziały. świetnie się zaczęło nie powiem ^^ Czy mogłabyś mnie powiadamiać o nowych notkach? Bardzo bym prosiła. Życzę weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Dodaje cię do linków na www.whispersshameless.blogspot.com :)

      Usuń
    2. Dziękuję. Oczywiście cię powiadomię :)

      Usuń
  4. Dziękuje Ci za to, że zaprosiłaś mnie na swojego bloga, zapowiada się ciekawie. Uwielbiam wątek tajemniczego Draco i Hermiony, która stara się być dla niego uprzejma. On zbuntowany ślizgon a ona mądra gryfonka, z tego musi coś wyjść! Czekam na więcej, Draco ! :)
    arianaelderberry.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy. Cieszę się, że ci się podoba :))

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  5. Witaj.
    Przeczytałam pierwszy rozdział, który mimo wszelakich błędów zaciekawił mnie. Brak opisu, że tak to ujmę, "rzeczy materialnej lub niematerialnej" razi [mnie] w oczy. Wątki troszeczkę za szybko się przewijają, jak na tak krótką wypowiedź pisemną. Ogólnie nic się nie dzieje, to też traktuję ten 1-szy rozdział jak prolog. Nieliczne błędy gramatyczne i stylistyczne.
    Widzę, (i wiem ;>) że dopiero zaczynasz - zatem wybaczam (xD) i mimo wszystko czekam na wiecej.
    Powodzenia i życzę weny,
    Ave.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za słowa krytyki ( i te miłe też :D). Postaram się wziąć twoje rady do serca. Co do "dziania się" to mam już pewną koncepcję. Akcja rozkręci się tak około trzeciego rozdziału. Jak na razie będzie spokojnie. No.... to w sumie tyle :)

      Usuń
  6. Jestem wielką fanką HP, dopiero co znalazłam Twojego bloga :) Nie shippuje Dramione, ale muszę przyznać że opowiadanie jest dobre! :) Pisz dalej :D
    Zapraszam też do mnie: http://immortal-hunter.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam tylko jedno pytanie: CZEMU NIE POWIADOMIŁAŚ MNIE, ŻE PISZESZ DRAMIONE?!:)Myślisz, że to przede mną ukryjesz? Muszę przyznać, że masz talent i całkiem fajne pomysły. Nie dostrzegłam jakiś większych błędów. Piszesz lekko i przyjemnie, ale brakuje mi tego czegoś hmmm nie wiem jak to określić. Coś, co sprawi, że opowiadanie nie wyparuje od razu z głowy po przeczytaniu. Może jakiś mały skandalik? ;) Liczę na to, że mnie zaskoczysz. Włącz swoją kreatywność, bo z pisaniem nie masz problemów i więcej opisów oraz porównań.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha ha ha... dzięki za miłe słowa i za krytykę :) Miło mi, ze ci się spodobało.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi się podoba twój styl pisania.. Przeczytałam już kilka blogów o tematyce draco&hermiona i ten mnie bardzo zaciekawił.. chcę zwrócić uwage na mały błąd, na początku piszesz że jest 31 sierpnia.. z kontekstu wywnioskowałam że hermiona wraca do szkoły.. potem napisałaś że dni mijały, że zbliżały urodziny harrego a one są chyba w lipcu.. pisz dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh tak, to efekt zamierzony. Hermiona wspomina jak pozbawiła pamięci rodziców i co się stało z nią dalej :) Potem to się wszystko "unormuje" :)

      Usuń